Jeszcze nie tak dawno pisaliśmy o seksrobotach, które zostały zaprogramowane na „funkcję gwałtu”. Dziś 11 różnych silikonowych lalek doczekało się swojego miejsca na ziemi, w którym każda z nich może „obsługiwać” kilkunastu klientów na dobę. Właścicielka przybytku, 29-letnia Evelyn Schwarz nazwała go „Bordoll” (ang. borthel-burdel i doll-lalka).
„Pracownice” burdelu bardzo się od siebie różnią: imieniem, wzrostem, kolorem włosów, czy też rozmiarem piersi. Seks-lalki ważą ok. 30 kg i potrafią się poruszać. Oprócz tego mają swoją własną, unikalną osobowość i potrafią nawiązać interakcję z mężczyzną, spełniając jego życzenia i odpowiadając na jego słowa. Lalki zostały sprowadzone z Azji i kosztowały 2 tysiące euro każda. Godzina spędzona w towarzystwie seks-robota kosztuje 80 euro.
Evelyn uważa swój pomysł za strzał w dziesiątkę. Szacuje, że 70% klientów korzystających z usług jej świty, wraca po więcej. Dom publiczny zyskał na popularności dzięki zainteresowaniu zachodnich mediów, które opisują ten oryginalny i kontrowersyjny pomysł na biznes.
Pozostań w stałym kontakcie z nami!